24 lipca 2013

Black&Decker GyroDriver BDCS36G - kosmiczna technologia w elektronarzędziach




Producenci elektronarzędzi wymyślili już wszystko, co można było wymyślić. Zasilanie akumulatorowe w dużych elektronarzędziach, wydajne ogniwa i sprytne systemy akcesoriów, etc. Tak mi się wydawało. Ponieważ wkrętak akumulatorowy marki Black&Decker wyznacza nowy kierunek pracy i ergonomii. Czegoś takiego nie było wcześniej - wkrętak sterowany ruchem dłoni: GyroDriver od Black&Decker.

Zasady ergonomii przyświecały chyba wszystkim producentom elektronarzędzi - miękkie okładziny rękojeści, które miały poprawiać komfort pracy, wymienne uchwyty do wierteł i wygodne przełączniki kierunku obrotów. Do tego zaczepy do paska, lekkie i wydajne akumulatory. A co, gdyby narzędzie samo wiedziało, kiedy ma wkręcać, a kiedy wykręcać śrubę? No i gdyby jeszcze wiedziało w jaką siłą to zrobić... Fantastyka naukowa? Nie! 

Znany wielu z Was producent narzędzi, Stanley Black&Decker, pokazał niedawno, że do pracy narzędziem można podejść w zupełnie nieznany dotychczas sposób. Zamiast montować we wkrętarce przełącznik kierunku obrotów, postanowił wyposażyć wkrętarkę w układ, który wykrywa wychylenie narzędzia i na tej podstawie dobiera kierunek i ilość obrotów. 

Mały i sprytny - czegoś takiego wcześniej nie było: wkrętak sterowany ruchem dłoni.
Zasada działania GyroDrivera jest banalnie prosta. Wystarczy przyłożyć końcówkę bita do śruby, a następnie przechylić go w jedną stronę. Jest to na tyle intuicyjne, że nie musimy się już zastanawiać, kiedy wkrętarka jest ustawiona w tryb wkręcania, a kiedy wykręcania. Dodatkowo, kąt wychylenia urządzenia wpływa na prędkość obrotową wrzeciona - ima bardziej je przekręcamy, tym większe obroty osiąga wrzeciono. 

Wystarczy jeden włącznik, który obsługujemy wnętrzem dłoni - trochę jak nasi praprzodkowie, używając pierwszych narzędzi do łupania.
Do czego nadaje się najmłodsze dziecko Black&Deckera? Jest to mały wkrętak akumulatorowy, którym nie zmontujemy wprawdzie ogrodowej altany, ale wykonamy szereg drobnych prac w domu - przykręcimy luźne uchwyty kuchennych szafek, otworzymy obudowę komputera, zamontujemy nową obudowę gniazdka sieciowego, a także skręcimy kupione w paczkach, gotowe meble. 

Jesteście ciekawi jak to cudo działa w praktyce? Zerknijcie na film:


GyroDriver to dość mały i lekki wkrętak. Producent wyposażył do gniazdko do ładowania w rękojeści, dzięki czemu możemy pracować nim także podpięci go gniazdka sieciowego. Narzędzie wazy nieco ponad 300 gramów. 


Lekki - waży nieco więcej, niż paczka kawy.

W rękojeści znajdziemy gniazdko do podłączenie ładowarki. Dzięki temu, nawet jeśli w akumulatorze zabraknie nam energii, praca będzie nadal możliwa. 
 GyroDriver dostępny jest w zestawie z dziesięcioma końcówkami i ładowarką. 

Zestaw akcesoriów i ładowarka, czyli wszystko, czego potrzeba, aby zacząć pracę.


Ocena Pana Fleksa: 


Zalety: 

  • niewielka waga
  • rewolucyjny system zmiany kierunku obrotów i prędkości
  • uniwersalny
  • akcesoria w zestawie 
  • spora pojemność akumulatora - 1,3Ah
Wady: 
  • brak sygnalizacji naładowania

Black&Decker GyroDriver BDCS36G posiada rewolucyjne i bardzo wygodne w codziennym użytkowaniu rozwiązania. Jest stosunkowo silny, bardzo ergonomiczny i łatwy w użyciu. Zasilanie Li-Ion sprawia, że możemy pracować nim nawet po dłuższej przerwie, bez konieczności doładowywania. Pomimo niewielkiego momentu obrotowego znakomicie sprawdzi się w wielu domowych pracach. Jestem oczarowany! ;-)

Poniżej garść danych technicznych ze strony producenta

Napięcie zasilania 3,6 V
Typ akumulatora Li-Ion, 1,3 Ah
Maks. moment obr. 3 Nm
Obroty w lewo Tak
Blokada wrzeciona Tak
Prędkość Zmienna
Prędkość bez obciążenia           0-180 obr./min

19 komentarzy:

  1. Z tą intuicyjnością to nie tak łatwo na początku. Parę miesięcy temu znalazłem go w markecie i dłuższą chwilę mi zajęło skumanie kiedy to to zaczyna się kręcić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pan Fleks - blog DIY24 lipca 2013 12:03:00 CEST

    Bo się przyzwyczaiłeś do normalnych narzędzi. Tutaj jest intuicyjnie, podobnie jak w normalnym wkrętaku - jak chcesz coś wkręcić, to tak mniej więcej czujesz, co trzeba zrobić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprytne :D (mówiąc to, zaczął Więcek kombinować, jak dorobić taki bajer do swojej wkrętarki;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dość prosto. Włącznik ustawia pozycję "zerową", jednoosiowy żyroskop rejestruje obrót, uC ocenia wartość obrotu i odpowiednio steruje silnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekaw jestem jak to w praktyce wygląda. W końcu używając takich narzędzi bardzo często wykonuje się ruchy ręką dostosowując pozycję do komfortu czy odwrotnie. A tu nagle ten ruch ma znaczenie.
    No i trzeba będzie przykładać narzędzie nie w wygodnej pozycji a lekko przechylonej, żeby później przechylając zainicjować działanie i dopiero wejść w wygodną pozycję trzymania.
    Można gdybać. Chętnie bym to w łapska wziął ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pan Fleks - blog DIY24 lipca 2013 15:56:00 CEST

    Żyroskop bada odchylenie od osi, więc pozycja pracy nie ma tu większego znaczenia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. No własnie o bezkarne kręcenie ręką w osi :) Mi się zdarza a tu już bym nie mógł. Dowiem się czy to problem wydumany czy rzeczywisty jak kiedyś sprawdzę narzędzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Problemem nie jest zrobienie tego, bo to prosta sprawa. Problemem będzie upchanie całości w obudowie wkrętarki (łącznie z zasilaniem dla µC:)

    OdpowiedzUsuń
  9. nie oszukujmy się to tylko bleck , gdyby to opatentował bosch itp. zarobił by dużo więcej

    OdpowiedzUsuń
  10. A to jeszcze mniejszy problem niż powyższy. Upchanie to kwestia obudowy. Zasilanie? Stabilizator liniowy (wersja basic) albo przetwornica (wersja pr0).


    Tu "najtrudniejsze" to ergonomiczna obudowa dopasowana do pomysłu. Reszta do zrobienia w domowych warunkach :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie mówię o dokręcaniu do wkrętarki dodatkowej obudowy. Ja mówię o upchnięciu tego w środku :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie to jest to czego obawiam się w drugą stronę :-) - że w niedalekiej już przyszłości będziemy tak otoczeni różnymi podobnymi urządzeniami nafaszerowanymi zmyślną elektroniką, z intuicyjnymi interfejsami, że ludzie zapomną, co to jest zwykły śrubokręt i jak się go obsługuje :-) Podobnie jak współczesne dzieci zarzucane są rozmaitymi tabletami, aż zapominają o zwykłych papierowych kolorowankach i klockach do zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  13. jednorazowka dla dzieci, jesli nie ma wymiennego akku to wiadomo, ze padnie za rok, a za nowy albo serwis zaplacimy tyle co za caly wkretak.

    OdpowiedzUsuń
  14. Pan Fleks - blog DIY27 lipca 2013 12:52:00 CEST

    Jakub, Ty tylko o pieniądzach... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pan Fleks - blog DIY27 lipca 2013 12:55:00 CEST

    Skąd ta pewność, że padnie? Masz doświadczenia z kolejnym już narzędziem, które opisuje? Akumulatora też nie da się samodzielnie wymienić w tabletach, czy znaczy, że są dla dzieci?

    OdpowiedzUsuń
  16. Pan Fleks - blog DIY27 lipca 2013 12:57:00 CEST

    Tomku, ale katastroficzne wizje snujesz ;-) Gdyby nie te urządzenia nafaszerowane elektroniką, to nadal pisalibyśmy na Telegazecie, na stronie "Zajączka", a listy wysyłalibyśmy dyliżansem ;-) Nie jest chyba tak źle, aczkolwiek mam wrażenie, że złapałem ogólny sens tych obaw ;-) Staram się na blogu pisać także o tych starych, ręcznych narzędziach, więc mam nadzieję, że mimo wszystko znajdziesz coś dla siebie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. nie , na litość Boską nie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajna wkrętarka fajna funkcja ale nie dałbym tyle za nią :)

    OdpowiedzUsuń
  19. To cudo o którym pisze autor przegrywa z kretesem z chinskimi odpowiednikami .. Cenowo porażka jakościowo wątpliwosci . POza tym by dokonac recenzji produktu nie wystarczy miec go kilka dni , tylko kilka lat ..

    OdpowiedzUsuń

Blog został przeniesiony na www.PanFleks.pl. Jeśli masz ochotę wziąć udział w dyskusji, zapraszam pod nowy adres.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...