26 kwietnia 2012

Akademia Pana Fleksa - czyli Pan Fleks i Dzień Dziecka






Mam dla Was dzisiaj zagadkę: 

Co łączy Pana Fleksa, Iwonę Guzowską, Pawła Zawitkowskiego i Annę Marię Wesołowską?

Hmmmm, pomyślmy...Pan Fleks jest bokserem! Nieeee....nie to. To może: Pan Fleks orzeka równie sprawiedliwie, co sędzia Anna Maria Wesołowska? Nieeee, chociaż jest bliski mistrzostwa.... No dobrze, podpowiem Wam. Otóż 2 czerwca, w Poznaniu, na Termach Maltańskich odbędzie się impreza organizowana z okazji Dnia Dziecka, przez redakcję czasopisma "Mój przedszkolak". Program spotkania jest bardzo interesujący: sędzia Anna Maria Wesołowska opowie jak rozmawiać z dziećmi o bezpieczeństwie, mówić im o ich prawach i chronić przed zagrożeniami. Iwona Guzowska podpowie jak rozwijać w dzieciach miłość do sportu, znany fizjoterapeuta, Paweł Zawitkowski, wyjaśni jak dbać o prawidłowy rozwój dziecka, a Pan Fleks...Pan Fleks poprowadzi zajęcia z majsterkowania w ramach Akademii Pana Fleksa ;-)

Impreza jest pomyślana w ten sposób, by zarówno dzieci jak i dorośli znaleźli w jej trakcie coś dla siebie. Podczas gdy rodzice będą mieli okazję wysłuchać wykładów, ich pociechy będą miały możliwość nabyć praktyczne i przydatne w dorosłym życiu umiejętności. 

Pełen program znajdziecie na stronie Akademii: http://www.mojprzedszkolak.com.pl/o-akademii-mojego-przedszkola.html

Warto wspomnieć, że udział w Akademii jest bezpłatny, należy jednak pamiętać, aby zarejestrować się na stronie projektu i zawczasu zapisać siebie oraz dzieci na interesujące zajęcia. Wolne miejsca jeszcze są, Pan Fleks przewidział atrakcje zarówno dla małych majsterkowiczów, a także majsterkowiczek. Póki co nie mogę Wam zdradzić wszystkich szczegółów, ale Przyjaciele Pana Fleksa zadbali też o drobne upominki dla dzieciaków ;-)

To jak, widzimy się 2 czerwca, w Poznaniu, na Termach Maltańskich? Będę na Was czekał! ;-)




23 kwietnia 2012

TKS 18-255 oraz KGS12-210 K, czyli kwietniowe nowości od DWT


Kwiecień przyniósł nam kilka nowości narzędziowych - Pan Fleks uznał, że jest to dobry pretekst, aby co nieco o nich napisać. Zacznę od marki DWT, wobec której, nie ukrywam, mam sporo sympatii. Pamiętacie post z testem wiertarki bezudarowej DWT BM-300? Od testu minął już ponad rok, przez ten czas wiele narzędzi przewinęło się przez Fleksowe ręce, ale jedno jest pewne - w kategorii jakość/cena wiertarka wciąż bije na głowę konkurencję. 

Wróćmy jednak do tematu, bo mowa miała być o nowościach - w bieżącym miesiącu pod marką DWT pojawiły się dwie ciekawych premiery - pilarka typu combo oraz niewielka pilarka stolikowa. Pierwsza z nich łączy w sobie zalety ukośnicy (opuszczana głowica i ruchomy blat) i małej pilarki stolikowej. Druga to klasyczna pilarka stolikowa z poszerzanym blatem, wyposażona w mocny, niemal 2 kilowatowy silnik, a także sporo akcesoriów ułatwiających pracę

Zacznijmy od ukośnicy DWT KGS12-210 K

KGS 12-210 K, czyli sprytne combo od DWT - niewielka pilarka, która łączy w sobie zalety ukośnicy i piły stolikowej.
 Oto dane techniczne ukośnicy: 
  • Moc nominalna: 1200 [W]    
  • Prędkość obrotowa bez obciążenia : 5000 [obr/min]
  • Średnica tarczy max. / min.: 210/205 [mm]                
  • Średnica wrzeciona max. / min.: 30/30 [mm]     
  • Max. szerokość zęba: 2,80 [mm]     
  • Max. głębokość cięcia [H x W] 0° / 90°: 60x120 [mm]
  • Max. głębokość cięcia [H x W] 0° / 90°: 60x90  [mm]    
  • Max. głębokość cięcia [H x W] 0° / 90°: 40x120 [mm]    
  • Max. głębokość cięcia [H x W] 0° / 90°: 40x90 [mm]
  • Natężenie przy 230 V: 6,00 [A]
  • Waga: 8,00 [kg]

Tego typu narzędzia są rewelacyjną alternatywą dla dużych pilarek stołowych i z pewnością sprawdzą się w niewielkim warsztacie hobbysty. W zestawie znajdziemy, oprócz maszyny, tarczę pilarką, culagę, worek na pył i popychacz. Warto wspomnieć, że DWT przy zakupie na paragon udziela na swoje narzędzia 4-ro letniej gwarancji!


Drugim narzędziem, o którym chciałbym dzisiaj napisać jest pilarka stolikowa DWT TKS 18-255:


Tego rodzaju pilarki wymagają wprawdzie większego warsztatu, ale za to są bardziej uniwersalne od ukośnic - przytniecie za ich pomocą formatki, z których wykonacie później meble, bądź drobniejsze elementy do Waszych projektów, a także deski i panele podłogowe. Producent oferuje także wersję z podstawą, co upraszcza nam nieco kwestię stabilnego zamocowania narzędzia.

Dane techniczne: 
  • Moc nominalna:    1800 [W]   
  • Natężenie przy 230 V: 7,80 [A]   
  • Prędkość obrotowa bez obciążenia: 5000 [obr/min]   
  • Średnica tarczy max. / min.:    250 [mm]   
  • Średnica wrzeciona max. / min.:    30/30 [mm]   
  • Max. szerokość zęba:    3,00    [mm]   
  • Zakres kąta cięcia:    90°-45°   
  • Max. Głębokość cięcia przy 45:°    74[mm]   
  • Max. Głębokość cięcia przy 90°:    60[mm]   
  • Waga: 18,00 [kg]
Narzędzia są dostępne, m.in. na stronie dystrybutora, czyli firmy Hanmar.

W jednym z najbliższych postów przedstawię Wam relację z testu narzędzia do cięcia i szlifowania AMS-10,8 Li BMC, który zasila akumulator litowo-jonowy. Zapraszam już teraz! ;-)










22 kwietnia 2012

Jak przygotować niepowtarzalną ramkę na zdjęcie? - Fleksówna w akcji!



Czas jest nieubłagany. Mała Fleksówna zaczyna imprezować na balach dla 5-latków. Życie...
Przed jedną z urodzinowych imprez, Pan Fleks postanowił utrwalić w latorośli zamiłowanie do majsterkowania i zaproponował wspólne wykonanie prezentu. Postanowiliśmy, że przygotujemy drobny upominek - niepowtarzalną ramkę do zdjęcia. Projekt jest banalnie prosty. Do jego wykonania nie potrzebujemy praktycznie żadnych elektronarzędzi, co sprawia, że przy niemal wszystkich czynnościach może nam asystować nasza pociecha. 

Czego potrzebujemy?
  • ramka do zdjęcia (gotowa, bądź jedna listewka i kawałek tektury do jej wykonania), 
  • farba, bejca, bądź wosk koloryzujący, 
  • modelina, 
  • klej termotopliwy i pistolet do jego naniesienia. 
W naszym projekcie wykorzystaliśmy gotową ramkę, jaką w kompletach możemy kupić chociażby w Ikei. Bardziej ambitni mogą pokusić się o samodzielne wykonanie, ale będzie to z pewnością bardziej czasochłonne i droższe, a ponadto wymagające użycia narzędzi. Gotowe ramki są już zazwyczaj wyszlifowane i przygotowane do malowania bądź ozdabiania.

Ramki z Ikea - trzy sztuki za kilkanaście złotych, Niestety, samodzielne wykonanie zajmuje sporo czasu, a także w miarę dokładnych narzędzi. Tym razem warto wykorzystać gotowy element.

Ramkę dla koleżanki Fleksówny ozdobiliśmy farbą z drobnymi opiłkami metalu, która bardzo fajnie mieni się przy dziennym świetle. Wprawdzie powłoka będzie wyglądała atrakcyjnie, ale malowanie musimy przeprowadzić sami, bo opary farby są bardzo szkodliwe nawet dla nas - nasza pociecha może w tym czasie przygotować z modeliny dodatkową ozdobę ramki. 


Ramkę odkładamy na kilkanaście godzin do wyschnięcia, pozwólmy także odparować rozpuszczalnikom, dzięki czemu pozbędziemy się nieprzyjemnego zapachu. Kiedy farba wyschnie, możemy zabrać się do zamontowania ozdoby z modeliny. Najłatwiej wykorzystać do tego klej termotopliwy, który jest łatwy w nanoszeniu za pomocą specjalnego pistoletu, a także trwały. 

GlueGun Dremela - bardzo fajny gadżet, o którym pewnie przeczytacie jeszcze na blogu.





Podczas pracy z pistoletem pamiętajmy, że klej a także głowica narzędzia rozgrzewa się do niemal 200 stopni! Jeśli pracujemy wspólnie z dzieckiem, zwróćmy uwagę, by nie zrobiło sobie krzywdy. Ten konkretny model pistoletu jest akurat bardzo przyjazny - jego obudowa nie nagrzewa się zbyt mocno (dzięki pokrytej silikonem końcówce), w odróżnieniu od innych, tanich pistoletów za kilkanaście złotych.

Po rozgrzaniu pistoletu nanosimy na ramkę klej. Ważne, aby odpowiednio rozgrzać narzędzie. Jeśli użyjemy kleju zbyt wcześniej, zacznie odchodzić od powierzchni.
Fleksówna w akcji - tylko ona wie, jak wypozycjonować misia!
Ostatni etap - drukujemy wspólną fotografię i umieszczamy ją w ramce.

Ile czasu potrzebujemy na przygotowanie prezentu? Projekt nie jest wprawdzie pracochłonny, ale powinniśmy zarezerwować sobie przynajmniej jeden dzień. Najwięcej czasu potrzebujemy na porządne wyschnięcie farby. Misiek z modeliny powinien wygrzewać się w piekarniku kilkadziesiąt minut. Klej z pistoletu tężeje około 15 minut. Każdemu, kto w ciągu tygodnia ma zbyt mało czasu dla pociech, serdecznie polecam wspólne majsterkowanie - to naprawdę bardzo przyjemne! ;-)  

17 kwietnia 2012

Narzędzia z marketów spożywczych - akcesoria [film z testów]. Elektronarzędzia z marketu spożywczego, cz.5


Przed kilkoma miesiącami Pan Fleks opublikował artykuł na temat elektronarzędzi z marketu spożywczego - chodziło wówczas o markę Parkside, dostępną w sieci marketów Lidl. Dzisiejszy post jest w zasadzie kontynuacją wątku, który wzbudził wśród Was ogromne zainteresowanie. Pan Fleks postanowił opisać zestaw nawiertaków marki Powerfix.


Nawiertak to rodzaj wiertła z dodatkowym pogłębiaczem, dzięki któremu możemy wykonać w materiale otwór na wkręt, a jednocześnie na stożkowy łeb. Zestaw składa się z 7 sztuk wierteł, zamkniętych w pudełku z tworzywa. Pierwsze, co rzuca się w oczy to geometria wiertła, a także jego niechlujne wykonanie - zobaczcie zdjęcie poniżej:


Taki układ zwojów bardzo kiepsko odprowadza zwierciny - co oznacza to w praktyce? Obejrzyjcie film pod artykułem; ten dym i znacznie wolniejsze zagłębianie się w materiał to właśnie konsekwencja. Zapewne większość z Was interesuje jedno - czy warto wydać na te akcesoria kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych? Odpowiem krótki - NIE WARTO... Powodów jest kilka.
Po pierwsze wykonanie - niedokładne oszlifowanie ostrza powoduje wyrywanie laminatu w płycie, a w drewnie wydzieranie włókien. Po drugie - zestaw jest tak słabej jakości, że nawet dołączony imbus, którym luzujemy śrubę ogranicznika, nie pasuje - jest za mały i zbyt miękki, żeby odkręcić nim śrubkę. We wspomnianym filmie możecie zobaczyć porównanie Powerfixa ze sprawdzonym Wolfcraftem, poniżej zdjęcia opisujące to, o czym mowa: 

Powerfix - powyrywany laminat, efekt kiepskiego ostrzenia
Wolfcraft: laminat także nieco wyszczerbiony, ale w znacznie mniejszym stopniu, niż w przypadku marketówki
Wolfcraft: nawiertak równo ścina włókna drewna - widać to na obrzeżach otworów.
Powerfix - katastrofa: nie dość, że wolno się zagłębia, to jeszcze sieje spustoszenie.


Podobnie jak w przypadku elektronarzędzi, także i tutaj stwierdzam, że jest to dobry zestaw, dla kogoś, kto pracuje takim rodzajem wiertła raz do roku. Częstsza praca będzie męcząca (trzeba użyć większej siły przy wierceniu), a także da nam dużo gorsze efekty. Jednym słowem - życzliwie odradzam ;-) 

Ocena Pana Fleksa


Na deser krótki zapis video testu: wykorzystano w nim świerkowe listwy, formatkę z laminowanej płyty wiórowej, wkrętarkę Makity BDF442RFE w konfiguracji: II bieg, blokada sprzęgła do wiercenia. Enjoy! 



15 kwietnia 2012

Dremel 8200, czyli od ostrzałki do brzytew do bezprzewodowej perfekcji

A.J Dremel - genialny konstruktor, a po amerykańsku: fundator Dremela.

10 października 1932 roku, Borsuki z Wisconsin zremisowały 7 - 7 z drużyną z Ohio. Tego samego roku, emigrant z Austrii, niejaki A.J. Dremel założył w miasteczku Racine firmę, której nazwa przez kolejne dziesięciolecia będzie kojarzyła się nam z uniwersalnymi narzędziami do majsterkowania. A.J. dotarł do USA prawdopodobnie wraz jedną z pierwszych fal emigrantów z Europy. Niewielkie miasteczko Racine miało w tamtych czasach najwyraźniej moc przyciągania genialnych wynalazców: w 1872 JW Cathcart zbudował tam jeden z pierwszych na świecie samochodów; w 1887 niejaki Wiliam Horlick wynalazł mleczko słodowe, które niecałe 40 lat później, połączone z czekoladą i cukierkami przez Franka C. Marsa, stanie się kultowym batonikiem. 

Okolicznościowy plakat ze wspomnianych na wstępie rozgrywek Borsuków z Wisconsin

Ej-Dżej był szalenie ambitnym konstruktorem, pomimo, że kurs rysunku technicznego ukończył korespondencyjnie. Pierwszym wynalazkiem nowej firmy była elektryczna ostrzałka do brzytew; pierwowzór dzisiejszych Dremeli powstał w 1935 roku (tak, zgadza się, uważny Czytelnik słusznie stwierdza, że to także wtedy wynaleziono nylon;-)) i nosił nazwę Moto-Tool. Dremel wychodził z założenie, że to nie moment obrotowy, ale prędkość czyni narzędzie bardziej wszechstronnym. 
Przez kolejne dziesięciolecia marka rozwijała się bardzo dynamicznie, pod koniec lat '80-tych XX wieku wprowadzono do sprzedaży pierwszego bezprzewodowego Dremela. 

Od Moto-Toola, do współczesności, czyli kilka pomysłów Dremela na wszechstronność.

Skoro już odświeżyliśmy sobie nieco techniczno-kulinarną historię Stanów Zjednoczonych, pora opowiedzieć, o czym porozmawiamy dzisiaj. Więc uwaga: będziecie zaskoczeni - post zamierzam poświęcić Dremelowi, a konkretnie modelowi Dremel 8200 ;-)


Dremel miał posłużyć głównie jako pomoc przy odnawianiu starych krzeseł (o czym jeszcze przeczytacie na blogu), okazało się jednak, że wykorzystać go tylko do jednego zadania byłoby nikczemnością. Narzędzie jest tak bardzo uniwersalne, że można wykorzystać je do wiercenia, szlifowania, grawerowania i tysiąca innych rzeczy, które przyjdą Wam do głowy.


Zestaw, który Pan Fleks miał niewątpliwą przyjemność przetestować jest dość bogaty. Oprócz samego narzędzia, ładowarki i akumulatora, odnajdziemy tam 45-cio częściowy zestaw końcówek, a także przystawki do frezowania i wiercenia. 


Całość zamknięto w bardzo praktycznych walizkach - sztywnych i jednocześnie lekkich oraz poręcznych. Bosch, czyli właściciel marki Dremel, swoją filozofię genialnych opakowań i skrzynek zastosował także w przypadku tej marki: 

Co możemy zrobić za pomocą małego Dremela? Opiszę tutaj tylko część zastosowań: po pierwsze, możemy nim frezować - zarówno otwory, jak i bardziej skomplikowane kształty (w zestawie jest specjalny cyrkiel, za pomocą którego możemy wycinać okręgi): 


Dremelem możemy grawerować, szlifować i oczyszczać różne elementy z rdzy i starych powłok malarskich. W projekcie, o którym Pan Fleks wspomniał powyżej (chodzi o renowację krzeseł), multinarzędzie wyposażone w specjalną końcówkę z papierem ściernym posłużyło do czyszczenia z kleju otworów na czopy poprzeczek krzesła (Pan Fleks postanowił zaimponować przy niedzieli Pani Fleksowej i wypolerował jej piękny, aczkolwiek marnej próby, srebrny pierścień). Zapewne niektórzy z Was zastanawiają się, jak z podobnymi zadaniami radzi sobie narzędzie akumulatorowe. Mam dobrą wiadomość: znakomicie! Akumulator to sprawdzona technologia Boscha, złożona z szybkiej ładowarki i ogniw litowo-jonowych. Baterię wyposażono w zabezpieczenia monitorujące każdą z cel, a znana z niebieskich modeli Boscha ładowarka, regeneruje akumulator w około 60 minut. Konstruktorzy wyszli zapewne z założenia, że tego rodzaju narzędzie nie wymaga w zestawie więcej, niż jednego akumulatora, z uwagi na charakter prac, do jakich został przeznaczony. Uprzedzając ewentualne pytania - do Dremela nie pasują (a szkoda), akumulatory znane z niebieskiej linii Boscha 10,8V. 


Czym jeszcze charakteryzuje się bezprzewodowy Dremel 8200? Ma kilka ciekawych rozwiązań, o których warto wspomnieć. W górnej części narzędzia znajdziemy wygodny włącznik, a także przycisk blokujący wrzeciono. Tulejka wokół wrzeciona jest demontowalna, zamiast niej możemy założyć końcówkę do frezowania. Same końcówki to historia na osobny artykuł. Oprócz wymiennych głowic na wiertła, frezy i akcesoria, wrzeciono możemy uzbroić w tarcze szlifujące. Dremel opatentował ciekawe rozwiązanie, zwane SpeedClick. Jest to końcówka na której mocujemy tarcze ścierne. Odsuwając i przekręcając zieloną część, nakładamy tarcze do cięcia bądź szlifowania i przekręcając, blokujemy ją. W odróżnieniu od nieoryginalnych rozwiązań to jest wyjątkowo pewne i bezpieczne: 

Końcówka SpeedClick i tarcza z papierem ściernym.
Kilka elementów z bogatego asortymentu akcesoriów. Od lewej: szczotka do czyszczenia, mini-bęben szlifierski, końcówka SpeedClick (poniżej tarcza z papierem 240), kamień szlifierski, głowica do frezów i wierteł, tarcza do cięcia i szlifowania.

Opisywany model wyposażono w płynną regulację prędkości obrotowej, a także bardzo przydatny gadżet - wskaźnik naładowania akumulatora!


Na koniec krótkie podsumowanie i garść wrażeń - narzędzie jest bardzo lekkie, akumulator okazuje się wydajny. Pomimo kilku bardzo zróżnicowanych prac nigdy nie zdarzyło się, aby zabrakło akumulatorowi tchu. Regulacja prędkości jest bardzo wygodna, podobnie jak wskaźnik informujący nas o pozostałym w baterii ładunku. Metalowa zawieszka, którą widzicie na zdjęciu powyżej sprawdzi się podczas pracy z giętkim wałkiem. Mnogość akcesoriów sprawia, że jest to szalenie użyteczne urządzenie. Obserwując ceny oryginalnych dodatków Dremela możecie odnieść wrażenie, że są drogie. Miejcie jednak na uwadze fakt, że tanimi końcówkami z marketu możecie wyrządzić sobie krzywdę. Pan Fleks woli zapomnieć o przygodzie, kiedy tarczą z Lidla próbował pracować podobnym narzędziem właśnie wtedy, gdy ta zdecydowała się wybrać na wycieczkę w przestworza...
 

Zalety
  • niesamowita uniwersalność, 
  • dostęp do różnorodnych akcesoriów, 
  • jakość wykonania, 
  • zasilanie akumulatorowe.

Ocena Pana Fleksa


P.S. Już wkrótce kolejna opowieść o Dremelu: test uniwersalnej pilarki DSM20






3 kwietnia 2012

Rozwiązanie konkursu "połączeniowego"



Moi Drodzy - czas na podsumowanie pierwszego konkursu przeprowadzonego na blogu dla majsterkowiczów wspólnie z Wydawnictwem Arkady. Jestem bardzo mile zaskoczony zainteresowaniem z jakim się spotkał - dziękuję, że zechcieliście wziąć udział w zabawie;-) Wszyscy z Was spełnili warunek formalny i podpisali się nad lub pod odpowiedziami. Ci, którzy zapomnieli lub nadesłali odpowiedzi na maila, bardzo szybko się poprawili i dopisali się do listy pod postem ;-)

Pytałem Was o rodzaje połączeń w drewnie. Po zakończeniu konkursu wszystkie odpowiedzi skonsultowałem z Kolegą Stolarzem - prawdziwym zawodowcem:) 

W losowaniu wzięli udział: 

Greg, Wojtek, Edek, Sylwek, szakal789, garfx11, hobbysta_79, Mati881, Dreniu, Maras, Molikk, Arekba, Jimmy80, Klechu, Krzysiek_, Artur, Bel-ami, Jeti, Robert R., Amciek, Krystyna K., Mazur

Rolę Sierotki zgodziła się przyjąć Panna Fleksówna. Oto jak przebiegało losowanie:

Losy przygotowane, czekają na szczęśliwą rękę Fleksówny...

Są już w maszynie losującej, następuje zwolnienie blokady...

Pierwszym zwycięzcą jest Mazur

Drugim hobbysta_79

Mazur ma podwójne szczęście - nie dość, że zgarnął nagrodę, to wziął udział w zabawie za kwadrans dwunasta - i to dosłownie!:




Drodzy Zdobywcy - proszę Was o przesłanie na adres mailowy, który znajdziecie w prawej kolumnie na stronie głównej, swoich danych do wysyłki nagród. Zgodnie ze wcześniejszą deklaracją, przypominam, że Wasze dane nie będą przetwarzane do celów innych, niż wysyłka książek.

Wszystkim uczestnikom zabawy dziękuję serdecznie za aktywny udział i gratuluję wiedzy oraz wytrwałości w poszukiwaniu prawidłowych odpowiedzi. Mazurowi oraz Hobbyście życzę miłej lektury. Zapraszam także do kolejnych konkursów, które zapowiem już wkrótce;-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...