O tym, że stolarstwo i majsterkowanie to fantastyczne hobby chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Czasami jednak młodzi adepci tej szlachetnej sztuki myślą, że zabawa z drewnem i wyrobami z niego to sztuka, którą trzeba studiować latami, a do tego należy posiadać warsztat, którego wyposażenie liczy się w dziesiątkach tysięcy złotych. Zobaczcie zatem jak nie-stolarz poradził sobie z renowacją starej komody. Zapraszam Was na drugą, i ostatnią, część materiału o odnawianiu komody.
Poprzednią część (którą możecie znaleźć tutaj) zakończyliśmy na szlifowaniu. Zaczynamy także od szlifowania, ale z użyciem bardziej finezyjnego, niż szlifierka taśmowa, narzędzia - małej szlifierki mimośrodowej. Ale najpierw kilka fotek:
Ściana komody pokryta starą politurą, przed szlifowaniem |
Ograniczenia szlifierki taśmowej – nie dochodzi do końca powierzchni |
Ściana komody po użyciu szlifierki mimośrodowej. Cała powierzchnia zeszlifowana, także zagłębienia i krańce płaszczyzny. |
Szlifierki mimośrodowe mają sporo zalet: są mocne, łatwe w prowadzeniu, przy rozsądnym operowaniu nie przegrzewają się, prawie nie pylą… czy w
takim razie posiadają jakieś wady? W pewnym sensie tak. Otóż zdarza się, że na
szlifowanej powierzchni pozostają koliste zarysowania, o średnicy
odpowiadającej średnicy ruchu mimośrodowego.
Rysy, jakie niekiedy powstają podczas szlifowania szlifierką mimośrodową, szczególnie przy użyciu papierów gruboziarnistych. |
Trudno jednoznacznie powiedzieć, kiedy powstają takie rysy,
a kiedy nie. Wydaje się, że przy szlifowaniu drobniejszym papierem ściernym i
przy „delikatniejszym” prowadzeniu narzędzia, rysy powstają w mniejszym stopniu
lub też nie ma ich wcale. Poza tym,
jeżeli początkowo szlifowana powierzchnia jest bardzo nierówna i zniszczona, to
rysy pozostałe na końcu (po szlifowaniu drobnym papierem ściernym) są i tak
dużo mniejszym problemem i można je względnie łatwo usunąć szlifując choćby
ręcznie lub szlifierką oscylacyjną. Z drugiej strony, opisany efekt trudno
uznać za wadę tej konkretnej szlifierki, dlatego że jest to po prostu cecha
wszystkich szlifierek mimośrodowych. Niezależnie od tego okazuje się, że rysy
powstałe przy pracy szlifierką mimośrodową można usunąć również… szlifierką
mimośrodową. Warto także zaznaczyć, że sprawą szalenie istotną przy pracach
renowacyjnych jest dobór odpowiednich materiałów ściernych. Powinny to być
materiały dedykowane do pracy z drewnem, dobrze, jeśli papier ścierny ma
otwarte ziarno, wówczas nie ulega szybkiemu zużyciu i zapchaniu.
Szlifierka oscylacyjna typu delta jest niezastąpiona do szlifowania trudno dostępnych miejsc |
Poniżej zdjęcie przypadkowego
kawałka drewna, częściowo zeszlifowanego omawianą deltą, papierem o gradacji
100 (widoczna linia szlifowania).
Kawałek drewna dębowego przeszlifowany szlifierką oscylacyjną typu „delta”. |
Trzeba pamiętać, że
przedstawione na zdjęciach elementy to nie nowe drewno z tartaku, ale
podniszczone, 70-letnie deski, pełne wgnieceń i zniszczone przez owady. Dlatego
celem nie jest osiągnięcie idealnie równej powierzchni, a jedynie wygładzenie i
pozbycie się „zadziorów”. Poza tym,
takie drobne wady dodają drewnu charakteru, a przecież nie chodzi o to, żeby
70-letni mebel wyglądał jak nowa szafka ze sklepu.
Nowe życie komody, czyli...jaką szlifierkę wybrać?
Pora na krótkie podsumowanie. Spośród kilku
rodzajów szlifierek elektrycznych nie sposób wskazać narzędzia uniwersalnego, za pomocą którego przeprowadzimy pełną renowację zmęczonego mebla.
Choćby opisane wyżej prace pokazały, że każda szlifierka ma swoje zalety i
ograniczenia. Najbardziej wydajna szlifierka taśmowa staje się mało użyteczna
przy szlifowaniu powierzchni nierównych i zaokrąglonych. W przypadku szlifierek
mimośrodowych istnieje ryzyko powstania kolistych śladów, lecz mimo to jest ona
nie do przecenienia, jeśli chodzi o szlifowanie powierzchni pofalowanych czy
zaokrąglonych. Wreszcie żadna z tych szlifierek nie nadaje się do szlifowania
trudno dostępnych miejsc – tu pole do popisu ma szlifierka oscylacyjna typu
delta. Chcąc w miarę skutecznie i komfortowo
wykonywać prace w drewnie, jeden typ szlifierki to za mało.
A jakie były dalsze losy komody? Po końcowym szlifowaniu odpylono dokładnie wszystkie powierzchnie, a następnie większość niewidocznych powierzchni pomalowano dwukrotnie bezbarwnym lakierem akrylowym (wnętrze komody, dno z obu stron, tylną ścianę komody, dna szuflad od zewnątrz). Pozostałe powierzchnie pomalowano dwukrotnie (wnętrza szuflad) lub trzykrotnie (cała reszta - fronty szuflad, poprzeczki, blat, boki, elementy ozdobne) lakierobejcą ekskluzywną Sadolin, w kolorze „ciemny dąb”. Autor tego opracowania zdecydowanie nie czuł się na siłach, aby odtworzyć powłokę politurową. Po pierwszym otwarciu puszki z lakierobejcą można przeżyć lekki szok – w środku znajduje się galareta! Jednak okazuje się, iż żelowa konsystencja lakierobejcy jest bardzo przyjemna w pracy – preparat nie tworzy zacieków, łatwo się rozprowadza i daje równomierną powłokę. Oczywiście przed nałożeniem kolejnej powłoki lekko przeszlifowano malowane powierzchnie (tym razem ręcznie).
A jakie były dalsze losy komody? Po końcowym szlifowaniu odpylono dokładnie wszystkie powierzchnie, a następnie większość niewidocznych powierzchni pomalowano dwukrotnie bezbarwnym lakierem akrylowym (wnętrze komody, dno z obu stron, tylną ścianę komody, dna szuflad od zewnątrz). Pozostałe powierzchnie pomalowano dwukrotnie (wnętrza szuflad) lub trzykrotnie (cała reszta - fronty szuflad, poprzeczki, blat, boki, elementy ozdobne) lakierobejcą ekskluzywną Sadolin, w kolorze „ciemny dąb”. Autor tego opracowania zdecydowanie nie czuł się na siłach, aby odtworzyć powłokę politurową. Po pierwszym otwarciu puszki z lakierobejcą można przeżyć lekki szok – w środku znajduje się galareta! Jednak okazuje się, iż żelowa konsystencja lakierobejcy jest bardzo przyjemna w pracy – preparat nie tworzy zacieków, łatwo się rozprowadza i daje równomierną powłokę. Oczywiście przed nałożeniem kolejnej powłoki lekko przeszlifowano malowane powierzchnie (tym razem ręcznie).
Po nałożeniu lakierobejcy założono ponownie okucia. Po demontażu okuć
otwory po gwoździach były dość wyrobione, więc „zwykłe” wbicie gwoździ mogłoby
nie wystarczyć. Początkowo planowano zamocować uchwyty szuflad za pomocą
długich, cienkich gwoździ, które po przejściu na wylot do wnętrza szuflady
zostałyby zagięte i wbite w drewno, a następnie zamaskowane przez naklejenie
kawałka forniru. Jednak okazało się, że naklejenie forniru jest dosyć trudne do
wykonania z powodu nierównej powierzchni i niemożności docisku. Dlatego uchwyty
szuflad zamocowano na krótszych gwoździach (nieprzelotowych) posmarowanych
żywicą epoksydową. Pierwsze próby pokazują, że to wystarczająco dobre
rozwiązanie. Zamontowano tez oryginalne
zamki (wciąż sprawne).
Poniżej kilka zdjęć
pokazujących efekty pracy. Widać wyraźnie, że mebel wiele przeszedł i renowacja
tego nie zamaskowała, ale też nie do końca taki był zamiar. Jak wspomniano na
początku, nie wszystkie zastosowane techniki są zgodne ze sztuką odnawiania
mebli – można wymienić tutaj chociażby nowe nogi. Jednak finalny efekt jest
chyba więcej niż zadowalający, poza tym chodziło też o nauczenie się czegoś i o
odrobinę zabawy.
Mebel po renowacji |
Górna szuflada przed ... |
...oraz po renowacji |
Po prawej stronie frontu widoczne dwie „wklejki” |
Nowe nogi prezentują się bardzo dobrze |
Nowa-stara komoda I |
Nowa-stara komoda II |
To ostatnia część zmagań z renowacją starych mebli. Jak podoba Wam się efekt końcowy? A może macie własne doświadczenia w tym temacie? Jeśli chcecie podzielić się zdjęciami, bądź wskazówkami dla tych, co planują podobną pracę, piszcie: panfleks@gmail.com.
Część pierwsza dostępna jest tutaj.
Część pierwsza dostępna jest tutaj.
Ad szlifierek: mam straszliwego pecha w kontakcie z oscylacyjnymi, jakoś po kilku przypadkowych próbowaniach u różnych znajomych, nie podobał mi się efekt. W zasadzie to go wcale nie było! może ja źle trzymam szlifierkę, ale w końcu kilkanaście lat szlifowania innymi metodami, to chyba coś tam wiem ...
OdpowiedzUsuńAd galarety: ano! niedawno wszystkie niemal lakierobejcce i lakiery przeszły na formułę niekapiącego żelu i na dodatek wodorocieńczalengo. Nie powiem, rozcieńczanie wodą mi pasuje, ale żel nie zawsze. Wymusza tylko ręczne nanoszenie powłoki. Ostatnio testowałam lakier do parkietu. Po otwarciu puszki okazał się biały! Miałam obawy przed nakładaniem go na deski, bo mimo, że na puszcze napisali, że stanie się przezroczysty, to wolałam sama sprawdzić. I stał się przezroczysty! ten kolor lakieru okazał się nawet super sprawą, bowiem przy ponownym lakierowaniu wyraźnie było widać, gdzie już naniosłam drugą warstwę, a gdzie jeszcze nie :)
Ad komody: ładnie wyszło, gratuluję :)
i pytanko: czym oczyściłeś stare okucia?
Stare okucia były czyszczone przez kąpiel w 10% roztworze sześciometafosforanu sodu, a następnie wybłyszczane i chromianowane w roztworze zawierającym dwuchromian sodu, kwas azotowy, kwas octowy i sól kuchenną. Przepisy pochodzą z książki A. i S. Sękowskich "Chemia dla kolekcjonera amatora".
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie wtrącić słówko odnośnie szlifierki oscylacyjnej - ta mała delta metabo bardzo mnie zaskoczyła swoją mocą - niby maleństwo, ale bardzo wydajna.
I jeszcze co do dziwnych kolorów farb i lakierów - kupiłem kiedyś bezbarwny olej do drewna altaxin, który okazał się.... fioletowy:) Ale po naniesieniu na drewno faktycznie był bezbarwny.
pozdrawiam
ha wiedziałam, że sodą :) ja czyszczę taką zwykłą kuchenną, jest pewnie nieco więcej zabawy, ale działa :) a potem octem :))) to tak, jak w poradniku dla chemika amatora :)
Usuńmetabo .... hmmm poszukam i poparzę. Może nawet ktoś ma, to popróbuję
Paweł i Klechu w jednym stali domu (raczej w warsztacie)? :DDDDDDD
pozdrawiam serdecznie
No nie tak znowu sodą:) Soda to wodorowęglan sodu, a ja użyłem sześciometafosforanu:) Natomiast jedno i drugie czyści "delikatnie" - o to mi chodziło. Wybłyszczanie natomiast jest w bardzo agresywnej kąpieli, ale trwalo kilkanaście sekund.
Usuń"Paweł i Klechu w jednym stali domu (raczej w warsztacie)? :DDDDDDD"
Zdecydowanie nie - Ci dwaj panowie nigdy się nie spotkali :))
Oj tam, oj tam :) soda to soda, nie mogę się przecież na wszystkim znać :))))) I tu sód i tu :)
Usuńaaa, to już rozumiem, ale podpisu autora pod postem nie było :(
400 km? To skoro jeden to Poznaniak, to drugi Warszawiak? E, pewnie nie, bo to za mała odległość...
Tak tylko pytam, ja w Lublinie pracuję :)
Fajny blog, mebelek fajnie wyszedł.
UsuńPisałeś o oleju do drewna który był fioletowy. Miełem kiedyś zabawną sytuację jak malowałem poręcze schodów u klienta takim fioletowym olejem. Klient wszedł jak było prawie wsszystko pomalowane, mało palpitacji serca nie dostał...:):):)
Pozdrawiam
Ooooo, pojawił się Pan Autor!
OdpowiedzUsuńOdwalił kawał dobrej roboty, nie sądzicie?
PS Znamy się z Klechem z pewnego forum stolarskiego. Faktycznie, nie widzieliśmy się ani razu, ale znamy się dość dobrze;-) Nasze "warsztaty" dzieli jakieś...hmmmm...400 km?
Bardzo ładnie, choć wydaje mi się, że okucia za bardzo odnowione. :)
OdpowiedzUsuńIstotnie, lekka "patynka" dodałaby uroku, no ale cóż... :)
UsuńJeśli mowa o szlifierkacch i 'robaczkach' po oscylacji. ROTEX RO 150 (festool)
OdpowiedzUsuńma dwie funkcje szlifowania na 1 zdzieramy powłokę na zgrubej funkcji, a potem przełączamy na funkcję dokładną i spokojnym jednostajnym zacieramy ślady.
Pan Autor wykonał kawała dobrej roboty ;)
Efekt niesamowity, komoda jak nowa :)
OdpowiedzUsuńFajny blog z mnóstwem przydatnych porad, w sam raz dla osób jak ja, czyli amatorów :)
szlifierka i renowacja???
OdpowiedzUsuńNie bardzo rozumiem Twoje oburzenie.
OdpowiedzUsuńOpisując prace nad odnowieniem komody, w kilku miejscach podkreślałem, że nie jest to renowacja z prawdziwego zdarzenia, a jedynie jeden z możliwych sposobów wykonania tego typu pracy. Przyznałem otwarcie, że nieraz zabrakło mi wiedzy i umiejętności, żeby zrobić to zgodnie ze sztuką odnawiania mebli, poza tym sama komoda nie jest chyba nawet prawdziwym antykiem.
Zwracasz uwagę na użycie szlifierek, a tymczasem wiele innych czynności było wykonanych bardziej "niefachowo", że wspomnę tylko wymianę nóg (zamiast naprawy), czy zastosowanie lakierobejcy zamiast politury. Na tym tle zastosowanie szlifierki nie jest takim wielkim "grzechem" - w książce "Odnawianie starych mebli" J. Rzymowski dopuszcza ostrożne stosowanie szlifierki taśmowej...
fajnie ze blog istnieje i porusza ciekawe tamaty, natomiast jakkolwiek by uznac czy renowacja byla wykonana poprawnie czy nie (mniejsza o to, to blog o hobby), to efekt koncowy jest sredni. Najbardziej razi blyszczaca warstwa lakieru. Gdyby byl to mat, mebel wygladalby duzo szklachetniej a tak wyglada toche jak plastik w tloczeniami. Swieca sie pewnie wszystkie nierownosci. wyglada to na pewno zle. MAtowe wykonczenie zawsze jest blizsze naturalnemu chrakterowi drewna. Szkoda ze taki nakld pracy wlozony w doprowadzenie drwna do stanu wyjsciowego zostal mowiac szczerze troche zmarnowany. Druga rzecz to poruszany tu juz temat okuc. Tez sie swieca jak chinskie blaszki. Poza tym dziwnie wygladajaa te 3 otory na klucz na suflade. Kiedys stolarz pewnie nie mial pod reka innych okuc i wykozystal takie do mniejszych szuflad, gdzie jednoczesnie byly szyldem zamkow. Ciekawa historia ale wizualnie wyglada to slabo. Kozystnie wygladalo by zamiana ich na moze jakies proste galki, nawet takie w nowoczesnym minimalistycznym stylu. Daoby to ciekawy kontrast. Podobny zabieg mozna by zrobic z nogami. To juz kwestia gustu. Te nowo zrobione z drewna wygladaja ladnie ale ja bym tez dal razem z tymi ww galkami jakies proste ze szczokowanej stali czy cos. Tak czy inaczej dzieki za artykol. Ciekawie sie czyta i duzy plus za zdjecia pokazujace o czym mowa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń@Apa - zwróć uwagę na kilka drobiazgów: renowacja, czy "renowacja" zazwyczaj ma na celu przywrócić przedmiot do stanu pierwotnego. To, że dzisiaj meble wykonuje się w macie, nie znaczy, że stuletnią komodę należy potraktować tak samo. W czasach, gdy powstał mebel wykonywało się błyszczące powłoki. Materiał nie dotyczył odnowienia starego mebla, ale próby jego renowacji. Wszystkie działania typu dobór gałek, wykończenia zależą od przeprowadzającego odnowienie mebla. W tym przypadku autor wybrał taką opcję i należy to uszanować. Nogi - szczotkowana stal pasuje do nowoczesnych mebli, ale czy pasowałyby do tej komody? Nie mam pojęcia. Zwróć uwagę, że style w meblarstwie to całościowe podejście do sposobu budowy, doboru materiałów, wykończenia i dodatków. Nie wiem wprawdzie jakie były intencje autora tekstu (wiem tyle, ile przeczytałem), ale śmiem twierdzić, że nie chodziło o stworzenie hybrydy i łączenie starego z nowym ;-)
OdpowiedzUsuń