Dluta.pl –
sklep internetowy z narzędziami ręcznymi do obróbki drewna zna chyba większość
wielkopolskich stolarzy, a także miłośnicy prac w drewnie z całej Polski.
Królestwo pani Agnieszki Baraniok-Lipińskiej,
właścicielki sklepu, znajduje się niedaleko Poznania, w miejscowości Drużyna. Kilkadziesiąt kilometrów na południe
od miasta, w niedalekim sąsiedztwie Puszczykowa, w którym żył, tworzył i skąd
wyjeżdżał na podbój świata Arkady Fiedler.
Kirschen, Pfeil, Bessey, Gransfors, Veritas – doskonałe towarzystwo na
środowe przedpołudnie, prawda? I właśnie
w takich przyjemnych okolicznościach przyrody, przy wielkim, niebieskim stole
ustawionym w uroczym ogrodzie, popijając
aromatyczną kawę, rozmawiamy o sklepie, japońskich narzędziach i niedawnym
koncercie Red Hot Chili Peppers. Tak właśnie pracuje się w Wielkopolsce!
Pan Fleks: Zacznijmy banalnie: malownicza miejscowość,
specjalistyczny sklep, a na jego czele kobieta. Od czego to wszystko się
zaczęło?
Agnieszka
Baraniok-Lipińska: Jak to
zwykle bywa, od przypadku (śmiech). Bakcylem branży narzędziowej zaraził mojego
tatę kolega, który handlował narzędziami na Śląsku i zaproponował wspólny
wyjazd na targi narzędziowe do Kolonii. Ojciec miał już wówczas pewne doświadczenie w branży, sam był także
zapalonym majsterkowiczem. Na targach nawiązał pierwsze kontakty z producentami
narzędzi.
PF: Czy od początku był to sklep specjalizujący
się w narzędziach do drewna?
A B-L: Nie,
początki to elektronarzędzia, narzędzia ręczne i takie marki jak Festool, Stihl, Gedore i Wera. W trakcie jednego z
wyjazdów do Niemiec nasz znajomy, rzeźbiarz – amator, postanowił odwiedzić
Kirschena, ponieważ chciał kupić u nich zestaw dłut. Tata pomyślał, że warto
byłoby spróbować wprowadzić tę markę do oferty i tak właśnie zaczyna się historia
naszej specjalizacji.
Kirschen - niemieckie dłuta, a także inne narzędzia ręczne. Każdy, kto choć raz miał okazję nimi popracować, wie co oznacza jakość dwóch wisienek. |
PF: Czy 20 lat temu, kiedy rodzinna firma
powstawała, łatwo było sprzedawać Kirschena i inne marki?
A B-L: Wręcz przeciwnie! Wówczas nawet dotarcie do
klienta to była zupełnie inna sprawa, niż dzisiaj. Pomysł ze specjalizacją
pojawił się znacznie później. Tata prowadził dużą hurtownię, był w naszym regionie
przedstawicielem firmy Topex. Chcąc rozbudowywać asortyment zainteresował się
innymi markami. Dopiero w momencie, kiedy postanowił oddać swoją firmę nam,
swoim dzieciom, podzieliliśmy się z bratem branżami: ja zajęłam się narzędziami
do drewna, brat pozostałymi narzędziami ręcznymi.
PF: W jaki sposób dobierany jest asortyment i
konkretni producenci na dluta.pl?
A B-L: Zawsze zależało mi, aby sprzedawać dobre
jakościowo produkty. Nie byłam zainteresowana kompromisami w stylu – tanio i
dużo. Oferta sklepu obejmuje bardzo
różnych producentów, mamy Veritasa, wspomnianego Kirschena, Sjoberga, Pfeila,
Besseya, Stabilę, Tormeka i innych. Nawet jeżeli posiadamy w sprzedaży
„tańszych” producentów, takich jak Narex, priorytetem jest jakość.
Narex, czyli narzędzia ręczne prosto od naszych południowych sąsiadów. Jeśli mówimy o jakości w atrakcyjnej cenie, to właśnie czeski Narex. |
PF: Czy w takim razie klienci sklepu to
wyłącznie zawodowcy, czy kupują u Was także majsterkowicze?
A B-L Klienci to bardzo zróżnicowana grupa. Są
oczywiście stolarze, rzeźbiarze, ale także ludzie, którzy z branżą są związani
jedynie przez hobby.
PF: O jedną rzecz muszę zapytać, bo nie daje mi
to spokoju: sklep oferuje bardzo specjalistyczne narzędzia. Czy Wasi klienci
nie buntowali się, że dluta.pl prowadzi kobieta?
A B-L: (śmiech) Oj, tak! Na początku bywało
zabawnie. Na przykład kiedy dzwonił do nas klient i słysząc w słuchawce głos
kobiety prosił o przekazanie telefonu mężczyźnie!
PF: Ostatecznie jednak decydowali się
„zaryzykować?
A B-L: Tak, kiedy zobaczyli, że nie jest to dla
nas czarna magia, było już zupełnie inaczej. W dzisiejszych czasach, nawet w
specjalistycznych branżach niewiele osób zwraca uwagę na płeć rozmówcy.
Wystarczy, żeby znał się na rzeczy (śmiech).
Szwedzi znają się na budowaniu strugnic jak nikt inny. Robią to wszak od ponad 100 lat! |
Tak właśnie wygląda mercedes wśród ręcznych narzędzi - Panie i Panowie, poznajcie - Jego Wysokość Veritas. |
PF: No właśnie – „znajomość branży”, bo
przecież dluta.pl to nie tylko miejsce, gdzie można kupić strug lub dłuto?
A B-L: Zgadza się! Nasza idea jest
prosta: nie chcemy, by nasza rola polegała jedynie na sprzedawaniu narzędzi.
Chcemy oferować także naszym klientom wiedzę – stąd na stronach pojawiają się
także porady i dodatkowe materiały: wskazówki dla użytkowników, a także filmy
instruktażowe.
PF: Czytelnicy pewnie mnie powieszą za
kryptoreklamę, ale zatrzymajmy się na chwilę przy tej obsłudze posprzedażowej, bo
Wasze rozwiązania są raczej nietypowe... [w
sklepie funkcjonuje program lojalnościowy, ale także możliwość zwrotu
nieużywanego narzędzia przez 12 miesięcy od zakupu – przyp. Pan Fleks]
A B-L: Tak naprawdę to wszystko przez sprzedawców,
którzy często traktują swoich klientów jak intruzów. Jeśli już zdecydują się
przyjąć nieużywany towar, to jedynie w oryginalnym opakowaniu, etc. A tak
naprawę przepisy milczą na ten temat. Kupując strug płacę za strug, nie za kartonik.
Więc jeśli oddaję strug bez opakowania, to dlaczego sprzedawca ma odmówić
przyjęcia towaru i zwrotu pieniędzy? Podobnie jak z kosztami transportu:
widzimy często, że nawet jeśli sprzedający godzi się na oddanie nietrafionego
zakupu, to już koszty przesyłki musimy pokryć sami. U nas jest trochę inaczej:
jeśli klient kupi piłę za 100 złotych, a 20 zapłaci za przesyłkę, oddając ją
otrzyma z powrotem 120 złotych.
PF: Porozmawiajmy jeszcze o Waszych planach
związanych ze sklepem.
A B-L: Pomysłów mamy całkiem sporo. Pierwsze z
nich powoli realizujemy. Uruchomiliśmy właśnie sklep z produktami Kirschena
(www.kirschen.pl). Nasi klienci nie zawsze mają czas aby przetrząsać całą
ofertę sklepu, bo interesuje ich konkretna rzecz. Stąd pomysł, aby pod jednym
adresem internetowym oferować konkretny asortyment, za to znacznie
bogatszy. Na podobnej zasadzie będzie
działał nasz nowy sklep ze stołami stolarskimi: www.stolystolarskie.pl.
PF: W takim razie trzymam kciuki i dziękuję za
rozmowę!
To nieprawda, że aby zasmakować Japonii trzeba przemierzyć pół świata. Dla Poznaniaka to jakieś pół godzinki samochodem. |
Oj olimpiada się kończy:) pozdrawima
OdpowiedzUsuńTrzeba się będzie wybrać w okolice Poznania. Niestety w stolicy nie znalazłem sensownego sklepu z narzędziami stolarskimi, w których sprzedawca przeszedł by test pierwszego pytania - "o co chodzi z tymi numerkami w strugach"
OdpowiedzUsuńDzięki za ten wywiad :)
Pozdrawiam
-- Andzej