31 sierpnia 2011

Test wkrętaka akumulatorowego: Metabo PowerMaxx 7,2 Li [film z testów]


Akumulatorowe wkrętarki w ciągu kilku lat zalały wręcz rynek. Praca bez kabla jest wygodniejsza i bezpieczniejsza, a same narzędzi - coraz bardziej wydajne. Dzisiejszy wpis Pan Fleks postanowił poświęcić małemu wkrętakowi akumulatorowemu, Metabo PowerMaxx 7,2 Li.
Na runku jest już wprawdzie druga generacja powermaksów, ale mniejszy brat zasługuje na uwagę. Ważące nieco poniżej kilograma narzędzie z wydajnym akumulatorem litowo-jonowym możemy kupić na allegro za około 200-300 PLN. Biorąc pod uwagę fakt, że marketowe wkrętarki z bateriami starszego typu kosztują podobnie, powermaxx jest tutaj wartą przemyślenia alternatywą.

I. Zawartość zestawu, wyposażenie.
PowerMaxx sprzedawany był w przynajmniej kilku konfiguracjach. Mogliśmy kupić samą wkrętarkę z małym akumulatorem, zestaw z dodatkowym uchwytem samozaciskowym i kompletem bitów, a także wersję z przystawką kątową. Egzemplarz Pana Fleksa kosztował nieco ponad 250 PLN, wraz z nim dostałem płócienną torbę, zestaw bitów, jeden akumulator 7,2 V, 2,2Ah oraz ładowarkę. Wkrętarka miała być uzupełnieniem warsztatu, niosącym pomoc tam, gdzie brak nam siły na operowanie "ręcznym" wkrętakiem. Okazało się jednak, że jego możliwości wykraczają dalece poza założenia.


II. Dane techniczne

PowerMaxx posiada dwubiegową przekładnię, a maksymalna prędkość obrotowa sięga 750 obr/min. W rękojeści znajdziemy diodę LED, która ułatwia pracę w ciemnych zakamarkach. Ciekawie rozwiązany został uchwyt narzędzia. W klasycznej konfiguracji znajdziemy tam sześciokątny uchwyt na bity. Za pomocą przystawki możemy zamienić wkrętak w mini wiertarkę:




III. Komfort pracy i osiągi

Narzędzie jest lekkie - to jego podstawowy atut. Moment obrotowy jest wystarczający do wkręcania wkrętów o średnicy 4-5 mm. Największy smaczek to jednak bateria. W PowerMaxxie zastosowano ogniwa litowo-jonowe, pozbawione efektu pamięciowego, z którymi współpracuje nowoczesna ładowarka. Czas regeneracji akumulatora o pojemności 2,2Ah wynosi ok. 40 minut. Pan Fleks zazwyczaj poleca kupno narzędzia z dwoma akumulatorami, ale w tym przypadku wystarczający jest jeden - do lekkich prac bateria o tak dużej pojemności powinna wystarczyć w zupełności.

IV. Testy

W dzisiejszym poście Pan Fleks postanowił oszczędzić czytelnikom długich opisów na temat metodologii testów, zamiast tego krótki filmik:



PowerMaxx to narzędzie idealne do lekkich zastosowań w domu. Za jego pomocą skręcimy meble, wywiercimy otwór, poskładamy komputer. Nie bez znaczenia jest również fakt, że możemy go kupić za około 300 PLN. W tej cenie to zdecydowany lider spośród małych wkrętarek z zasilaniem litowo-jonowym i solidną gwarancją. 



Ocena Pana Fleksa


 

29 sierpnia 2011

Odnawianie okien drewnianych - zaczynamy remont!



Zapowiadany we wcześniejszych postach remont fleksowego M w modnej, poznańskiej dzielnicy stał się faktem. Zakres planowanych prac nie był wprawdzie wielki, ale dla Pana Fleksa oznaczał jedno - przynajmniej kilka dni spędzonych w kurzu i pyle. Państwo Fleks zaplanowali w jego ramach następujące prace: szpachlowanie i malowanie ścian, zabudowanie sufitu płytami kartonowo-gipsowymi, wybudowanie ścianki oraz biblioteczki, wymiana parapetów, odnowienie okien, a także balustrady balkonowej oraz zbudowanie ścianki na piękny i lśniący telewizor LCD. Pierwszym krokiem jest wyeksmitowanie z domu wszystkich dzieci i zwierząt, zdarzało się bowiem, że Fleksówna podkradała wkręty do drewna i wystawiała je później na przedszkolnej licytacji. Dalej jest już bardzo łatwo. 
Drewniane okna, jak wszystko, co naturalne, mają całą masę zalet: są zdrowe, pozwalają zachować w domu korzystny mikroklimat, a przy zastosowaniu odpowiednich okuć są także bezpieczne. Pomimo, że "plastiki" mają swoich zwolenników, rozważające decyzję o wymianie stolarki, zawsze warto przynajmniej spróbować poddać stare skrzydła renowacji. W dzisiejszym poście opowiemy o tym, jak to zrobić. Okna Pana Fleksa były w stosunkowo dobrym stanie. Wymienione kilka lat temu domagały się jednak kosmetycznych poprawek. Zewnętrzna warstwa farby zaczynała pękać, w kilku miejscach drewniane ramy szpeciły ubytki. Pan Fleks postanowił włączyć do remontu także Panią Fleksową, która to uzbrojona w szlifierkę i okulary ochronne zyskała szacunek na dzielnicy. 

Od czego zaczniemy? Całą ramę powinniśmy dokładnie umyć. Zewnętrzną część okien można potraktować detergentem, okucia i górną część ram, gdzie brud zmieszał się ze smarem - uniwersalnym rozpuszczalnikiem.



Sporym ułatwieniem będzie usunięcie okuć. Musimy zaopatrzyć się we wkrętarkę akumulatorową lub wkrętak: 



Kolejną krokiem będzie zmatowienie starej farby - dzięki temu zabiegowi nowa powłoka będzie lepiej przylegała do drewna. Najwygodniej użyć do tego szlifierki mimośrodowej (np. jednej z opisywanych poprzednio - Ryobi lub Metabo SX E 400). Wystarczającą gradacją papieru będzie 80-120. 




Pamiętajmy, aby szlifując nie dociskać zbytnio talerza do ramy, bo powstałe nierówności będziemy musieli szpachlować. 






Ubytki w drewnie wypełniamy masą szpachlową, np. taką (dostępna w marketach budowlanych, koszt całej tuby to około 10 PLN): 



Kiedy szpachla wyschnie, musimy ją wyszlifować. W przypadku okien Pana Fleksa ubytki występowały na wąskich płaszczyznach, co utrudniało nieco pracę. Łatwiej będzie szlifować nam za pomocą specjalnej gąbki ściernej, którą także znajdziemy w każdym markecie budowlanym. 


Kiedy mamy już pewność, że cała farba została zmatowiona, powinniśmy odpylić całą ramę. Od dokładności będzie zależał efekt końcowy. 




Bardzo ważną sprawą jest dobór odpowiedniej farby. Większość doradców marketowych polecała oczywiście farbę olejną, która Panu Fleksowi nie przypadła jednak do gustu. Ponieważ okna będą wystawione na warunki atmosferyczne, koniecznie zastosujmy emalię na zewnątrz - nie eksperymentujmy z farbami przeznaczonymi do wnętrz! Ostatecznie wybór padł na emalię akrylową Bondexu, w matowym wykończeniu: 




Sposób przygotowania farby, a także czas schnięcia i inne dane techniczne znajdziemy na opakowaniu farby. Do emalii powinniśmy dobrać także odpowiedni wałek - nie polecam najtańszych wałków z gąbki. 




Rada Pana Fleksa: Aby nie pobrudzić farbą szyb powinniśmy je odpowiednio zabezpieczyć. Możemy użyć do tego taśmy malarskiej i papieru, ale dużo wygodniej i szybciej będzie wykorzystać nam kawałek kartonu lub płyty pilśniowej. Podczas malowania przykładamy ją do szyb, dzięki czemu wałek nie brudzi okna.
Wszystkie elementy malujemy przynajmniej dwukrotnie. Dobrze, gdy pracujemy latem, ponieważ wysoka temperatura ułatwia schnięcie emalii, co sprawia, że pracę możemy uznać za skończoną już po kilku godzinach. Na zakończenie prac pamiętajmy o zamocowaniu wszystkich okuć, a także umyciu okien. Możemy zlecić to żonie, albo wykonać tę pracę samodzielnie. Będziemy mieli wówczas pewność, że zrobimy to dobrze, a szacunek na dzielnicy też nie jest, oczywiście, bez znaczenia ;-)

23 sierpnia 2011

Akcesoria Wolfcraft - czyli pierwszy wywiad z cyklu "Pan Fleks Agent Wywiadu"



Wolfcraft, niemiecki producent akcesoriów i narzędzi dla majsterkowiczów, to synonim pomysłowości i nieszablonowych rozwiązań. Na temat nowości, wykorzystywanych w praktyce sugestiach majsterkowiczów, dostępności narzędzi i ciekawych patentach, Pan Fleks rozmawia z Beatą Haligowską z firmy Lange Łukaszuk.  

Pan Fleks: Wolfcraft to synonim pomysłowych rozwiązań i nietypowych patentów – kto nad nimi pracuje?
Beata Haligowska: Marka Wolfcraft znana jest przede wszystkim z nowoczesnych i ciekawych rozwiązań oraz stałego wprowadzania innowacji. Główne hasło firmy „innowacyjne narzędzia – uniwersalny osprzęt” doskonale oddaje ideę narzędzi Wolfcraft. Wyróżniają się one licznymi rozwiązaniami, często nietypowymi i obwarowanymi patentami, które ułatwiają pracę przeciętnemu użytkownikowi. Nad wszystkimi tymi rozwiązaniami pracuje dział marketingu. Opracowując nowe koncepcje produktu często przeprowadza on badania rynku oraz badania fokusowe użytkowników, aby osiągnąć jak najlepszy rezultat zgodny z oczekiwaniami potencjalnych klientów. Wiele uwagi poświęcane jest także opiniom spływającym od użytkowników w różnych krajach i niejednokrotnie produkty są ulepszane lub zmieniane zgodnie z ich sugestiami.

PF: Czy możemy powiedzieć o konkretnych rozwiązaniach powstałych wskutek opinii użytkowników? 
BH: Ciekawym przykładem takiego rozwiązania jest choćby pistolet akumulatorowy do silikonów Wolfcraft. Urządzenie to posiada innowacyjny system zacisku tuby, który pozwala zakładać i zwalniać tubę jednym ruchem (kliknięciem). Dodatkowo wyposażone jest w podświetlenie ledowe umożliwiające oświetlenie miejsca pracy, a także rewolucyjny w wyciskaczach do silikonu system odcięcia kapania. Ma on niebagatelne znaczenie dla utrzymania czystości miejsca pracy i oszczędności wyciskanego silikonu. Jedną z największych zalet pistoletu jest brak konieczności ładowania akumulatorów, gdyż narzędzie to wyposażone jest w 4 baterie typu AA. Jeden komplet baterii pozwala na pracę z ok. 20 tubami. Takie rozwiązanie pozwala zaoszczędzić czas i zwiększa komfort pracy.

PF: A użytkownicy, którzy lubią majsterkować także poza domem lub garażem?
BH: Ciekawą propozycją jest system narzędzi do budowy drewnianych tarasów za pomocą niewidocznych połączeń.  Obecnie drewniane tarasy zyskują coraz większą popularność ze względu na ich walory użytkowe, trwałość, piękną naturalną kolorystykę i przyjemne wrażenie „ciepła” pod stopami. Firma Wolfcraft opracowała rozwiązanie pozwalające na samodzielny montaż drewnianych desek tarasowych. Składa się ono z systemu łączników konstrukcji tarasu z deskami tarasowymi, ścisku, podkładek izolacyjnych, klocków dystansowych oraz szablonu ułatwiającego precyzyjne nawiercenie otworów zawsze w tej samej odległości. System ten umożliwia montaż łaczników wyłącznie na spodniej stronie deski dzięki czemu lico deski pozostaje nienaruszone. Oprócz niewątpliwych walorów estetycznych takiego rozwiązania na uwagę zasługuje fakt, iż ograniczona zostaje możliwość butwienia i zniszczenia deski w miejscu przewiercenia.

PF: Przed kilkoma laty akcesoria Wolfcrafta można było kupić w serwisach aukcyjnych i nielicznych sklepach stacjonarnych. Co zmieniło się po wprowadzeniu marki do portfolio Lange Łukaszuka?  Gdzie aktualnie możemy  kupić akcesoria Wolfcraft?
BH: Firma Lange Łukaszuk wprowadziła markę Wolfcraft do swojej oferty w połowie 2010 roku. Zgodnie z wdrażaną przez Lange Łukaszuk strategią sprzedaży marka ta pojawiła się stopniowo w ponad 150 punktach na terenie całej Polski. Lange Łukaszuk współpracuje z rozbudowaną siecią lokalnych dystrybutorów, hurtowni narzędziowych i wyspecjalizowanych sklepów oferujących narzędzia. Dodatkowo narzędzia Wolfcraft występują również w ofercie wielu sklepów internetowych. Warto również wspomnieć, iż markę Wolfcraft tradycyjnie nabyć można także w supermarketach budowlanych DIY takich jak Castorama oraz Leroy Merlin. Dzięki tak skonstruowanej dystrybucji narzędzia Wolfcraft dostępne są dla przeciętnego użytkownika niemal w każdym zakątku naszego kraju.

PF: Czy majsterkowicze mogą dokonywać zakupów bezpośrednio w LŁ?
BH:
Firma Lange Łukaszuk nie prowadzi bezpośredniej sprzedaży detalicznej. Asortyment dostępny w naszej ofercie dostarczany jest do wielu współpracujących z nami partnerów i dystrybutorów, którzy prowadzą sklepy lub hurtownie narzędziowe i bezpośrednio obsługują klientów. Oczywiście każdy klient może uzyskać u nas informacje na temat najbliższego dystrybutora.

PF: Wolfcraft kojarzy mi się z mnogością pomysłowych rozwiązań. Ile  pozycji mieści się w aktualnej ofercie Wolfcraft?
BH: Markę Wolfcraft z pewnością wyróżnia na rynku bogata oferta. W chwili obecnej obejmuje ona ok. 2000 pozycji. Asortyment ten pogrupowany jest na ponad 30 grup produktowych takich jak: ściski, stoły robocze i warsztatowe, wózki transportowe, otwornice, uchwyty wiertarskie, przenośne i stacjonarne stojaki wiertarskie,  bity, wiertła, zdzieraki, pogłębiacze, akcesoria do polerowania i szlifowania, narzędzia do połączeń kołkowych w drewnie, noże, system do zabudowy płyt gipsowo-kartonowych i wiele innych, w tym najnowsze – system do zabudowy tarasów drewnianych.

PF: Każdy pasjonat majsterkowania już teraz może znaleźć w katalogu sporo ciekawych gadżetów. Jakich nowości możemy się spodziewać w najbliższym czasie?
BH: Firma Wolfcraft pracuje nad wieloma innowacyjnymi rozwiązaniami, które usprawnią pracę majsterkowicza.  Zdradzę tu ciekawą informację o nowości, która swoją premierę będzie miała prawdopodobnie na początku przyszłego roku na targach w Kolonii. Wolfcraft opracowuje system modułowych mebli warsztatowych, które będzie można dowolnie łączyć w żądane zestawy. Zarówno blaty, jak i szuflady oraz szafki mebli będą wymienne, przez co każdy użytkownik będzie mógł dobrać dla siebie indywidualny zestaw. Szczegóły są ciągle jeszcze dopracowywane, lecz tak pomysłowe i wygodne w transporcie meble warsztatowe zapewne znajdą wielu zwolenników.
Inną nowością, nad którą aktualnie pracują inżynierowie Wolfcraft jest nowy, większy i zmodernizowany stół warsztatowy. Będzie on łączył w sobie zalety stołu zaciskowego oraz stołu warsztatowego umożliwiając zamontowanie narzędzi elektrycznych.
Ostatnio w ofercie pojawiło się też sporo nowych zestawów wierteł i brzeszczotów, a asortyment osprzętu do elektronarzędzi z pewnością również będzie rozbudowywany i wkrótce możemy spodziewać się nowej linii otwornic oraz innych zmian w tej grupie artykułów.

PF: Kilka tysięcy pozycji w ofercie, propozycje umożliwiające pracę w drewnie, metalu,etc. Czy kupując akcesoria Wolfcrafta możemy mieć pewność, że będą współpracowały z narzędziami, które już posiadamy?
BH: Cechą podkreśloną w haśle marketingowym jest uniwersalność i wszechstronność zastosowań wspomnianych narzędzi. Oznacza to, iż akcesoria marki Wolfcraft „pasują” do zdecydowanej większości znanych na rynku marek: Makita, Kress, Bosch, De Walt, StanleyBlack&Decker, Hilti, Einhell i inne. Podkreślić należy, iż jest to rozwiązanie niezwykle wygodne dla końcowego użytkownika. I tak dla przykładu: kupując prowadnicę do pilarki Wolfcraft mamy gwarancję, iż dopasujemy ją do posiadanego w domu sprzętu, o ile tylko będzie to sprzęt standardowy.

PF: Dziękuję za rozmowę.

19 sierpnia 2011

Pan Fleks na zakupach, czyli elektronarzędzia DeWalt


Nie ma przyjemniejszej rzeczy niż zakupy, prawda? PanFleks odkrył właśnie, jak wielką przyjemność sprawia wyposażanie warsztatu, co będzie oczywiście miało swoje konsekwencje na blogu ;-) 
Przed kilkoma dniami kurier przywiózł całą masę nowych zabawek, o których już wkrótce napiszę nieco więcej. Wybór padł na elektronarzędzia DeWalt, czyli dość popularną u nas markę. Pan Fleks wzbogacił się o młot elektropneumatyczny D 25323 K, laser krzyżowy DW 087 K oraz statyw DE 0841 i wkrętarkę do płyt G-K DW 274. W przesyłce znalazł się także uniwersalny detektor PDO Multi Boscha. 

Ponieważ Pani Fleksowa już od dłuższego czasu domaga się niewielkiego remontu, pojawiła się okazja, by nowy nabytek przetestować w warunkach bojowych. W najbliższym czasie dowiedzie się jak wykonać podwieszany sufit z płyt kartonowo-gipsowych, a także jak postawić ściankę działową. Dodatkowo będzie oczywiście o tym, jakich narzędzi używać przy tego rodzaju pracach.  

Dla wszystkich, którym doskwiera brak ulubionego sklepu narzędziowego on-line mała podpowiedź: Pan Fleks poleca z całego serca sklep narzedzia-online.pl. Szybka wysyłka, całkiem dobre ceny, a także kapitalan sprawa - kompetentni doradcy na Live-Chacie! Pomimo, że Pan Fleks unika promowania na blogu konkretnych sklepów, dla tego jednego robię wyjątek ;-)  



10 sierpnia 2011

Narzędzia dla majsterkowicza - jakie narzędzia ręczne do warsztatu? Cz. 1 - piła płatnica



Czasy Składnicy Harcerskiej już dawno za nami - z jednej strony to przykre, bo każdy, kto pamięta tę instytucję, wspomina ją zapewne z sympatią. Z drugiej jednak, majsterkowicze mają w dzisiejszych czasach dużo lepszy dostęp do narzędzi i materiałów. W zależności od prac, jakie wykonujemy, a także od zasobności portfela, staramy się dobrać optymalne narzędzia, korzystając z szerokiej oferty rynkowej. Pomimo wszystko, są narzędzia, których nie mieć w warsztacie najzwyczajniej w świecie nie wypada. 
Pan Fleks postanowił opisać kilka podstawowych narzędzi dla majsterkowicza. Nie są drogie, a pozwolą nam wykonać podstawowe prace. Dzisiejszy odcinek należy do piły!

Wyróżniamy przynajmniej kilka rodzajów pił: 

1) Ryba piła

2) Piła motorowa: 



3) Film Piła: 




4) Piła ręczna, zwana także płatnicą:




Niestety, z przyczyn obiektywnych, zajmiemy się dzisiaj jedynie piłą spod numeru 4 ;-). 

Czym należy kierować się przy wyborze piły ręcznej? Jaka piła ręczna będzie najlepsza, a jej zakup najbardziej optymalny? Na początku zastanówmy się co chcemy za jej pomocą przecinać. Na tej podstawie, dobierzemy wielkość zęba, czyli jeden z najbardziej istotnych parametrów. Tanie, chińskie narzędzia mają nieostrzone, a jedynie rozchylone na boki zęby. W droższych ząb jest hartowany, czyli poddany obróbce cieplnej mającej na celu jego utwardzenie. Hartowanie zębów odbywa się zazwyczaj metodą indukcyjną. Zęby w niektórych piłach są dodatkowo ostrzone w kilku płaszczyznach. Narzędzie Stanleya, prezentowane w dzisiejszym tekście ma zęby naostrzone z trzech stron: 




Jak rozpoznać, czy zęby w naszym modelu są naostrzone i zahartowane? Ostrzenie widać doskonale gołym okiem, bo płaszczyzna zęba będzie ścięta. Hartowanie materiału natomiast rozpoznamy łatwo po ciemno-niebieskim kolorze kończącym się ponad linią zębów, oznacza to, że metal został rozgrzany. Ostrzenie wpływa na jakość rzazu - im dokładniejsze, tym dokładniejszy i niepostrzępiony rzaz. Uchwyt piły umożliwia zazwyczaj odrysowanie kąta 45st. To bardzo przydatne, szczególnie przy cięciu kantówek i desek. 




Stanley opisuje wszystkie parametry piły na kartonowej osłonce. 



  • 380mm/15" to długość piły wyrażona w mm oraz calach, 
  • 8 TPI, czyli Teeth Per Inch, parametr określający ilość zębów na każdy cal długości. Im większa jest liczba, tym mniejszy ząb oraz większa ich liczba. 
Do pracy z miękkim drewnem zupełnie wystarczające są piły 7 - 8TPI. Ile kosztuje dobra piła płatnica? Koszt takiego narzędzia nie powinien przekroczyć kilkunastu, maksymalnie kilkudziesięciu złotych. Prezentowany model Stanleya jest dostępny w sieci marketów budowlanych za około 40 PLN.

W kolejnych odcinkach opiszemy piłę grzbietnicę, a także skrzynkę uciosową, która może zastąpić pilarkę-ukośnicę.

8 sierpnia 2011

Jakie narzędzia dla majsterkowicza? Ankieta dla majsterkowiczów

Nie jest łatwo wybrać odpowiednie narzędzia do domowego warsztatu. Niemniej jednak każdy z nas posiada pewien "park maszynowy" i tworzy prywatne rankingi najlepszych i najgorszych narzędzi. W zakończonej w weekend ankiecie na stronie dla majsterkowiczów, www.PanFleks.pl, zapytałem o to, jakich producentów preferujecie w domowych warsztatach. 
Pytanie brzmiało: "Z narzędzi jakiej marki korzystasz najczęściej", respondenci mogli wybrać więcej, niż jedną odpowiedź, a wyniki są następujące:  
  • Bosch (47%), 
  • Metabo (28%), 
  • Ryobi (19%)
Na kolejnych miejscach uplasowali się  
  • Black&Decker (14%), oraz ex aequo,  
  • AEG, Skil i DeWalt (9%)
Jak widać, sonda obala mit mówiący o tym, że majsterkowicze są grupą kupującą i wykorzystującą w swojej pracy najtańsze maszyny, bowiem pierwsza trójka zwycięzców pokazuje, iż jest inaczej. To bardzo pozytywna wiadomość, bo przecież od jakości użytych narzędzi zależy efekt naszej pracy, a postęp technologiczny i szeroka dostępność porządnych maszyn sprawia, że na ich zakup może pozwolić sobie także hobbysta.
Na blogu jest już kolejna ankieta (znajdziecie ją w kolumnie po prawej stronie) tym razem badająca Wasze preferencje jeśli chodzi o wyszukiwanie praktycznych informacji o narzędziach. Zapraszam do udziału! Wyniki sondy opublikuję po jej zakończeniu, czyli na początku września.

4 sierpnia 2011

Jaka szlifierka dla majsterkowicza? Test szlifierki mimośrodowej Ryobi ERO2412VHG

W warsztacie każdego szanującego się majsterkowicza, nawet takiego, który swój warsztat - tak jak Pan Fleks - ulokował w piwnicy na jednym z poznańskich osiedli, powinna się znaleźć szlifierka. Jaka szlifierka będzie najbardziej odpowiednia dla "złotej rączki"? Niestety, nie ma urządzeń uniwersalnych, a produkty typu 3 w 1 można znaleźć jedynie na półce w supermarkecie. Niemniej jednak są urządzenia, za pomocą których możemy wykonywać kilka zróżnicowanych prac. 
Obszerny, 3-częściowy artykuł na temat szlifierek Pan Fleks popełnił w ubiegłym roku - o tym, jakie są różnice pomiędzy poszczególnymi maszynami można przeczytać w jednym z archiwalnych postów.
Dzisiejszy post poświęcony jest szlifierce mimośrodowej Ryobi ERO2412VHG. 


Jest to bardzo wygodne urządzenie, które możemy obsługiwać jedną ręką. Szlifierki mimośrodowe nadają się do zgrubnych szlifów, za ich pomocą wykończymy również dość dokładnie powierzchnię. Szlifierka posiada stopę na rzep, kilka otworów, którymi urobek zasysany jest do specjalnego filtra. Czym charakteryzuje się Ryobi? Ma kilka gadżetów, które z pewnością ułatwią nam pracę. 
I. Regulacja prędkości - to dość przydatna funkcja, która pozwala nam na pracę z różnymi materiałami. Szlifierka mimośrodowa Ryobi ma specjalne kółko, za pomocą którego ustawimy prędkość obrotową talerza szlifierskiego.





II. Włącznik słupkowy - jest bardzo ergonomiczny. Włączanie i wyłączanie urządzenia odbywa się poprzez przesuwanie wspomnianego spustu. Producent deklaruje, że włącznik nie boi się kurzu, możemy zatem bez obaw pracować w zapylonym środowisku.







III. LiveTool Indicator - czyli sprytna lampka, która świecąc na niebiesko, informuje nas o podłączeniu narzędzia do sieci - mogłoby się wydawać, że to zbędny bajer, ale w rzeczywistości okazuje się bardzo pomocny - kiedy pracujemy kilkoma narzędziami i korzystamy z jednej listwy zasilającej, w kilka sekund możemy sprawdzić, że nasze narzędzie jest gotowe do pracy. 


IV. System odsysania pyłu - Ryobi zastosowało w swojej szlifierce system DustTech. Do króćca podłączony jest specjalny worek na pył, dzięki któremu podczas szlifowania miejsce pracy jest względnie czyste. System działa bardzo wydajnie, nawet bez użycia odkurzacza uzyskam zadowalające efekty. Po pracy cały urobek możemy z filtra usunąć - wystarczy zdjąć pochłaniacz i go wytrzepać. Pan Fleks opanował tę sztukę do perfekcji, więc Wy także nie powinniście mieć z tym problemu ;-) 

Testy i wrażenia: Pan Fleks używa szlifierki do pracy z drewnem. Szlifowanie dużych powierzchni jest wydajne i daje zaskakująco dobre efekty. Należy jednak pamiętać, że szalenie istotny jest dobór odpowiedniego papieru. Przy pracy z załączonymi do zestawu krążkami nie widać na drewnie szpecących kółek. Efekty pracy są widoczne w jednym z poprzednich postów na temat sposobów łączenia drewna


W codziennej praktyce bardzo przydatna jest regulacja prędkości obrotowej. Sam regulator jest ergonomiczny, podobnie jak chwyt narzędzia. Dzięki okładzinom absorbującym wibracje praca nie jest męcząca. Średnica oscylacji na wynosząca 2,5 mm sprawia, że praca jest bardzo wydajna.
Zawartość zestawu: wraz ze szlifierką otrzymamy solidny kufer, kilkanaście arkuszy papieru oraz worek na pył. Producent udziela 24 miesięcznej gwarancji na narzędzie, a cena zakupu to około 200-250 PLN brutto.  




Wady i zalety:
+ lekka i poręczna
+ dołączony papier
+ wydajny system odsysania pyłu
+ wygodny włącznik\
+ popularny rozmiar talerza szlifierskiego - 125 mm
- krócieć o średnicy 36 mm - aby podłączyć narzędzie do odkurzacza potrzebujemy specjalnej przejściówki

Testy wykazują, że inżynierowie Ryobi potrafią konstruować solidne i wydajne narzędzia. Stosunek ceny do jakości jest bardzo korzystny - za około 200 PLN możemy stać się właścicielami bardzo przyjaznego narzędzia. Ryobi ma także jeszcze jedną, kapitalną zaletę - dzięki kolorowi obudowy odnajdziemy narzędzie bez trudu nawet w ciemnym warsztacie ;-) 

Ocena Pana Fleksa:





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...